Szczęść Boże projektodawcom, sprawozdawcom tego projektu! Bardzo dziękuję.
Dziękuję za, trudno tu mówić o przyjemności, ale poczucie spełnionego obowiązku, które państwo mi gwarantujecie, przedstawiając ten projekt Wysokiej Izbie, i że tu, w Wysokiej Izbie, mogę go popierać, z czego jestem rad, bo nie tak wiele projektów tutaj wprowadzanych do tego się nadaje.
Czy zagrożenie najmłodszych, nieletnich, małoletnich Polaków ze strony agresywnych promotorów dewiacji jest faktem? Tak. Jest faktem.
Chodzi o obróbkę, wstępne przygotowanie nieletnich do tego, żeby oni sami byli bardziej zdezorientowani, łatwiejsi w dostępie, o rozmycie granic agresji seksualnej, tak żeby drapieżcy, którzy się do naszych dzieci dobierają, ryzykowali mniej, niż to wcześniej bywało.
Końca dobiegł pewien eksperyment, eksperyment na narodzie polskim. Kiedy w latach 30. przeprowadzono depenalizację sodomii, aktów sodomickich, to zdawało się niektórym, że można rzecz ustalić na poziomie jakiegoś modus vivendi, don’t ask, don’t tell.
Naiwni Polacy sądzili, że da się z tym żyć. Otóż nie da się, ten eksperyment się nie powiódł. Agresywni dewianci i promotorzy dewiacji wyciągają właśnie ręce po nasze dzieci i używają do tego narzędzia, obłudnie i podstępnie, jakim jest system edukacji.
I dlatego, chociaż ten projekt uważam za doraźny, prowizoryczny, nie dość daleko idący, popieram go, rzecz jasna, dlatego że trzeba się bronić, trzeba bronić naszych dzieci.
Jaki projekt uważałbym za idący dostatecznie daleko? Otóż taki, który by te kwestie wyprowadzał z murów szkolnych w życie publiczne.
W życiu publicznym, na ulicach, placach, także i w rozmaitych budynkach użyteczności publicznej, polska młodzież, dziatwa szkolna i przedszkolna są nieustannie narażane na agresję propagandową, tę obróbkę skrawaniem serc i umysłów, która ma ułatwić pedofilom, pederastom i rozmaitym dewiantom bezkarne dobieranie się do nieletnich.
To jest fakt, który powinien alarmować Wysoką Izbę w większym stopniu, niż to obserwujemy. Popieram ten projekt.
Braun vs Gosiewska: Władze Warszawy są promotorem DEWIACJI! Jak Czarnek z nimi kooperuje?
– Pan poseł Grzegorz Braun, Konfederacja, zadaje pytanie – zaczyna Gosiewska.
Z wnioskiem formalnym w sprawie zmiany sposobu prowadzenia dyskusji. Można?
– Proszę zadać pytanie, panie pośle – odpowiada wicemarszałek.
Czy mogę z wnioskiem formalnym? Trwa dyskusja i w tej sprawie chciałbym złożyć wniosek formalny.
– Tracimy czas, panie pośle. Bardzo proszę – komentuje Gosiewska.
Prosi pani, żebym wygłosił wniosek formalny?
– Zna pan regulamin. Słucham. Jeśli to jest wniosek formalny, proszę złożyć – mówi wicemarszałek.
Wniosek, pani marszałek, o zmianę sposobu prowadzenia dyskusji. Jeśli pani ma taką fanaberię, żebyśmy tu mieli 30 sekund na zadanie pytania, to proszę o tym poinformować Wysoką Izbę i zapytać, czy jest sprzeciw wobec tej propozycji.
Ja się jej sprzeciwiam. Uważam, że to jest niepoważne, żeby w tak poważnych sprawach mieć 30 sekund na zadanie pytania.
– Wniosek jest niezasadny, bo to jest akurat w gestii prowadzącego obrad marszałka Sejmu – wtrąca Gosiewska.
Zadaję pytanie. Jak sobie radzicie z tym dysonansem poznawczym wy, Zjednoczona łże-Prawica, popierając ten dobry projekt ratunkowy, skoro minister Czarnek chwalił się w ubiegłym roku sukcesami w walce z, cytuję, mafiami szkolnymi w porozumieniu z magistratem warszawskim?
Panią wiceprezydent Kaznowską wymienił z nazwiska. Jak on z nią kooperuje, skoro miasto Warszawa słynie jako promotor dewiacji?