Grzegorz Braun: Konfederacja wnosi o odrzucenie tego projektu z eurokołchozowego piekła rodem w pierwszym czytaniu.
Panie Ministrze! Pan tutaj apelował do nas, żebyśmy pospieszali z procedowaniem, ponieważ wyście już wszczęli procedury zalogowania tej gotowości do ściągania tych podatków w eurokołhozie. To jest dla nas samo w sobie negatywną rekomendacją, kiedy przedstawiacie nam to unijne ustawodawstwo.
Naprawdę taczkami i wagonami ono tutaj przejeżdża przez Wysoką Izbę i w uzasadnieniu zawsze w pierwszym akapicie i w pierwszym zdaniu jest napisane, że to jest implementacja normy eurokołhozowej. Panie Ministrze! Tego właśnie nie chcemy.
My chcemy, żeby polskie prawo było stanowione w Wysokiej Izbie, a nie podbijane tylko tym nieszczęsnym orłem w koronie w miarę, jak z Brukseli napływają do was dyrektywy, które wy w podskokach z gałęzi na gałąź bardzo ochoczo realizujecie.
Tak, to są ustawy, które – myślę – można by opatrzyć takim wspólnym tytułem. To są ustawy o dorzynaniu nie watahy, tylko właśnie polskiego ludu, w którym od czasu do czasu budzi się na jakąś skalę domową, rodzinną duch przedsiębiorczości.
I wózek po młodszym dziecku, który ktoś tam mógłby wywieźć na śmietnik albo wystawić przed płot, umieszcza na takim portalu, na którym może inni się tym zainteresują.
Teraz zawaha się niejeden ojciec, niejedna matka, ciotka, zanim puści coś w obrót gospodarczy, bo nikt nie chce mieć do czynienia z grupami realizacyjnymi urzędów skarbowych, prawda? Bo taka wizja natychmiast się rodzi i to jest wizja uzasadniona.
Dajcie spokój Polakom!
Reżim, który schyla się po pieniądze tak nisko i strzyże ten trawnik do gołej ziemi, oczywiście zmierza w stronę upadku, dlatego że nie ma takiej podłości, przed którą cofnąłby się rząd w potrzebie pieniędzy.
System eurokołhozowy, system socjalistyczny jest z zasady zbankrutowany i może tylko oddalać, rolować ten powiększający się dług, oddalać bankructwo, wyciskając z ludzi to, czego jeszcze nie wycisnął.
A więc z całym szacunkiem, sympatią, panie ministrze, niech pan nie przechodzi do historii jako ten kolejny gość od dokręcania Polakom śruby i nasyłania podatkowej bezpieki na polskie rodziny, polskie domy, polskie gospodarstwa, które jakoś starają się wiązać koniec z końcem, jakoś starają się sobie radzić, dlatego od czasu do czasu coś tam próbują sprzedać, czego już do życia nie potrzebują.
Wniosek paszczowo złożony, bo to pierwsze czytanie – o odrzucenie w pierwszym czytaniu tego fatalnego projektu.