Dr Basiukiewicz o izolowaniu ludzi. – Trudno to nazwać leczeniem, ponieważ zastosowanie tej metody niefarmaceutycznej, jaką jest izolacja, ma za zadanie zahamowanie rozprzestrzeniania się tego wirusa. Więc idea jest taka, że pacjent, który jest zakażony, zostaje zaizolowany od społeczeństwa, żeby dalej nie rozprzestrzeniać zakażenia. Natomiast należy zadać sobie pytanie, po pierwsze, jakie są szkody dla tego konkretnego pacjenta, po drugie, jakie są korzyści dla społeczeństwa, no i zważyć na jednej szali szkody pacjenta, na drugiej szali korzyści dla społeczeństwa – mówi dr Paweł Basiukiewicz.
Dr Basiukiewicz o izolowaniu ludzi
– Szkody związane z izolacją są dość duże, bo mamy dane z epidemii SARS-1, to sprzed 15 lat, z 2003 roku, kiedy w badaniach ankietowych stwierdzono, że 30% osób poddanych kwarantannie, doświadczało zespołu stresu pourazowego, i 30% także doświadczało objawów depresji. Co za tym idzie, tego już nie wiemy oczywiście, bo tego nie badano, natomiast pojawia się efekt nocebo, a efekt nocebo wywołuje skutki biologiczne – dodaje dr Basiukiewicz.
Źródło: Ruch Narodowy (Facebook)