Karina Bosak: Pani Marszałek! Wysoka Izbo! „Moje ciało, mój wybór” – to hasło w całej debacie aborcyjnej od lat powtarzane jest jak mantra. Ale hasło „Moje ciało, mój wybór” nie tylko ukrywa tę prawdę, która została już naukowo udowodniona, że dziecko zaczyna życie i rozwój w chwili poczęcia.
To hasło kryje bardziej perfidny przekaz: twoje ciało, twój problem. To jest prawdziwym przesłaniem dla kobiety, która znalazła się w niespodziewanej ciąży albo która dowiaduje się, że jej dziecko może być ciężko chore.
Nie: „Twoje ciało, twój wybór”, ale: „Twoje ciało, twój problem”. My – to znaczy ojciec dziecka, przyjaciele, rodzina, a także my – wybrani przedstawiciele społeczeństwa, wygodnie umywamy ręce od całej sprawy.
W imię wolności, z łagodnym uśmiechem, mówimy jej: „Twoje ciało, twój wybór”. Ale ona słyszy tylko jedno: twoja ciąża, twój problem, załatw go sama.
Czy wiecie, jaka jest najczęstsza odpowiedź kobiet, które miały aborcje, na pytanie dlaczego się na to zdecydowały? Mówią: bo czułam, że nie miałam innego wyboru. Co za paradoks. Wszyscy dookoła, którzy mieli jej przyjść z pomocą w trudnej i niespodziewanej sytuacji, odwrócili się od niej.
Miała być wolna, a w rzeczywistości nie miała wyboru. W całej tej debacie kobiety traktowane są przedmiotowo. Są wykorzystywane, traktowane instrumentalnie. A przez kogo? Przez aborcjonistów.
Gdy ci ludzie, kobiety i mężczyźni mówią: kobiety wybrały, kobiety nie mogą czekać, kobiety nie mogą czekać, kobiety tego chcą, kobiety zdecydowały, traktują je instrumentalnie i pomijają wszystkie te kobiety, które wcale tego nie chcą, które wcale tego nie wybrały i które wcale o tym nie zdecydowały.
Aborcjoniści nie mówią w imieniu wszystkich kobiet. Słuchając też ich wypowiedzi na temat kobiet i losu dzieci nienarodzonych, można by uznać, że powstają one w ogóle bez udziału mężczyzn i należy go pominąć. Jakie to wygodne. Tu należy zadać pytanie: Ale dla kogo?
Radykalny feminizm, próbując wyrwać kobiety z rąk mężczyzn, oddaje im niebywałą przysługę.
Popieranie aborcji przez mężczyzn to dla nich doskonałe rozwiązanie, pozbawione wad, bo pozwala zdjąć z nich 100% obowiązku i 100% odpowiedzialności.
(Poseł Grzegorz Braun: Tak jest!)
Drogie Kobiety! To nie oni będą chodzić do kliniki aborcyjnej, to nie oni będą żyć w poczuciu winy i z wyrzutami sumienia, to nie oni będą czuć ból i krwawić, ponosząc wszelkie ryzyka medyczne związane z procedurą aborcyjną.
Ich fałszywy heroizm i wygodnictwo nie byłyby jednak możliwe, gdyby nie wsparcie ruchu aborcyjnego, który rośnie w siłę od dekad.
Okoliczności zajścia w ciążę są naprawdę bardzo różne. Jest wiele kobiet, które gdy widzą dwie kreski na teście ciążowym, mogą czuć w sobie jakiś rodzaj niepokoju: Czy ja sobie poradzę? Jestem za młoda na dziecko. Jestem za stara.
Nie mam jeszcze dzieci albo mam ich za dużo. Miałam iść na studia, miałam iść do pracy. Dlaczego ja? Dlaczego teraz? Co dalej? Taka kobieta potrzebuje usłyszeć jedno: nie bój się, nie jesteś sama, pomogę ci. Zamiast: twoje ciało, twój wybór, zasługuje na to, żeby usłyszeć: nasze dziecko, nasza odpowiedzialność.
(Głos z sali: Brawo!)
Tak, nasza, nasza, bo jej ciało nie jest inkubatorem, jak też czasem czytamy na transparentach, a jej dziecko nie jest pasożytem, jak mieliśmy okazję ostatnio usłyszeć.
Matka i dziecko są osobami, które wymagają miłości, wsparcia i opieki.
W pierwszej kolejności to wsparcie powinno przyjść od męża, od ojca dziecka, rodziny, najbliższych, ale często właśnie tego brakuje, więc potrzebują naszego wsparcia, wsparcia społeczeństwa i państwa. Jesteśmy po to, żeby usuwać jej lęk, a nie jej dziecko.
(Poseł Roman Fritz: Brawo!)
My, kobiety i mężczyźni broniący prawa do życia chcemy poważnego traktowania kobiet i ich potrzeb, kiedy zachodzą w ciążę, kiedy stają się matkami, lepszej jakości i dostępności opieki zdrowotnej, wsparcia psychologicznego oraz pomocy w zakresie opieki nad dzieckiem, szczególnie gdy okaże się, że może być niepełnosprawne lub poważnie chore.
Potrzebna jest również pomocna dłoń lekarzy i personelu medycznego. W dyskusji o aborcji następuje przemilczanie całych obszarów medycznych, tego, że np. dział medycyny prenatalnej rozwija się bardzo szybko i powinien mieć po co rozwijać się dalej.
Przez cały okres ciąży matka i dziecko nienarodzone są przecież pacjentami – oboje. Nienarodzone dziecko jest także podmiotem praw pacjenta, pacjentem, którego, zamiast leczyć, lekarze będą mogli bądź będą zmuszeni w świetle proponowanego prawa zabić, bo jest niechciane albo tylko dlatego, że żyje.
Stoję dzisiaj przed wami, bo cała dyskusja, cała debata jest mi niezwykle bliska.
Jako matka trójki małych dzieci, jako kobieta, która weszła do Sejmu parę dni przed porodem i która w tej Izbie, przy was karmiła noworodka, wiem, jakim poświęceniem jest bycie matką…
(Głos z sali: Brawo!)
(Część posłów wstaje, oklaski)
…i jak często może wydawać się to nie do pogodzenia z innymi planami życiowymi. Stoję przed wami z marzeniem dla mojej córki. Marzę, by wyrastała w takiej Polsce, w której w trudnej sytuacji doświadczy wsparcia i pomocy.
Marzę, by wyrastała w kraju, w którym każde dziecko, obojętnie w jakich warunkach się poczęło, będzie postrzegane jako wielki dar i wielka radość, bo w przezwyciężaniu wszelkich przeszkód i trudności kobieta nie będzie sama.
(Część posłów wstaje, oklaski)
(Poseł Grzegorz Braun: Tak jest!)