– Zbliżają się wybory. Pan kandyduje. Jest nadzieja na to, że coś się zmieni? – pyta Dominik Cwikła. – Zanim wszedłem na scenę, zastanawiałem się, jak najlepiej wykorzystać to, że tutaj jesteśmy i też są przyszli posłowie na sali. (…) Gdybym nie wierzył w to, że coś się może zmienić, to myślę, że ci, którzy są tutaj i znajdą się na listach do parlamentu, czy w formie walki o mandat poselski, czy senatorski, to doskonale wiecie, z jakim się teraz – my jako środowisko wolnościowe i konfederacyjne – musimy zmierzyć wyzwaniem – rozpoczyna przemówienie Grzegorz Płaczek.
Polecamy: Grzegorz Płaczek: Polska, czyli wybory do parlamentu! Walka o tron i próba zmiany systemu!
Grzegorz Płaczek: „Kochani, potrzebujemy Waszej pomocy w zbieraniu podpisów”
– Pozwolę sobie wykorzystać to, że jestem tu i są też media. Kochani, potrzebujemy Waszej pomocy w zbieraniu podpisów. Niestety walka w ostatnich miesiącach, latach bardzo często pozostawała na etapie internetu. W Internecie można kształtować pewną wirtualna rzeczywistość – dodaje.
– Natomiast na samym końcu, żeby coś zrobić, żeby wygrać, to trzeba się wziąć do pracy. My teraz stoimy przed takim wyzwaniem. Oczywiście bardzo miło, że oklaskiwany był przed chwilką kandydat na posła Damian Garlicki. Nam te oklaski jednak nie wystarczą – kontynuuje.
Czasu coraz mniej…
– My mamy teraz bardzo krótki czas. Do 4. września bieżącego roku, żeby w 21 okręgach (minimum!!!) w całej Polsce zebrać po 5 tysięcy podpisów i to jest wielkim wyzwaniem dla Konfederacji. Są wakacje, ludzie powyjeżdżali. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że żebyśmy poszli na tej fali i żebyśmy rzeczywiście mogli wprowadzić – mam nadzieję – jak największą liczbę wolnościowych posłów do Sejmu, to my musimy mieć możliwość zarejestrowania tych posłów, czyli ich zgłosić – argumentuje Płaczek.
– Żeby to zrobić, potrzebujemy podpisów. Uwierzcie mi, że zebranie podpisów ma się nijak wobec tego, co wszyscy widzimy w telewizji, jak tam jest 14, 16, czy 18 procent. Nie! Zbiera się podpisy tymi rękami, Waszymi rękami – stwierdza.
Zbieranie podpisów i obelgi ze strony wyborców innych partii
– Moja żona wczoraj przez trzy godziny chodziła po Katowicach z kolegami ze środowisk konfederacyjnych, zbierając podpisy i powiedziała, że tylu obelg, które słyszała na ulicy, tyle wyzwisk, to jak żyje długo nie słyszała – relacjonuje Grzegorz Płaczek.
Wybory coraz bliżej. Poparcie dla Konfederacji jest znaczne. Ten trend nie może ulec zmianie, więc wszystko w Waszych rękach, wolni Polacy. Polacy, którzy kochają swoją ojczyznę, którzy są w stanie wiele dla niej zrobić. Nadzieja w Konfederacji, w środowiskach wolnościowych.
Polecamy: Grzegorz Płaczek o dymisji ministra Niedzielskiego: „Nie nazywajmy szamba perfumerią!”!
Źródło: wRealu24 (Banbye)