W trybie oświadczenia poselskiego chciałbym odnotować, że na różnych etapach procedury są Wysokiej Izbie aż trzy projekty, które deklaratywnie przez wnioskodawców prezentowane są jako mające służyć zwalczaniu obcych wpływów w Polsce, w różnej skali: od wpływów na poziomie agentury, wpływu dezinformacji, aż do tak twardych deliktów jak szpiegostwo.
Polecamy: Grzegorz Braun: Infiltracja państwa przez służby ukraińskie i żydowskie to głębokie nieporozumienie!
I oczywiście co do generaliów trzeba powiedzieć, że sprawa jest poważna i każdy poważny państwowiec powinien tym projektom przyklasnąć. W szczegółach oczywiście one mogą, powinny być i są przedmiotem szyderstwa ze strony klubów opozycyjnych.
Ale ja chciałbym wskazać tutaj na pewien kontekst. Otóż już 5 lat chyba mija, od kiedy pożegnał się z urzędem marszałka Sejmu Marek Kuchciński, po tym jak nie tylko media, ale także i zeznający przed komisją sejmową wskazali na jego, powiedzmy, felery biograficzne związane z korzystaniem z przybytków rozkoszy ziemskich na Podkarpaciu z udziałem nieletnich Ukrainek i temu podobne. Oczywiście formalny powód dymisji był inny, ale takie były fakty.
Żadnych pozwów o zniesławienie nie widzę, nie słyszę. Czyż nie jest zasadne podejrzenie wpływu ukraińskiej bezpieki na polskie życie publiczne przez osoby tak istotne jak eksmarszałek Sejmu, później premiowany przecież szefostwem komisji spraw zagranicznych?
Polecamy: Grzegorz Braun o współpracy premiera Morawieckiego ze STASI: Państwo polskie zamienia się w SZYDERSTWO z samego siebie!
I drugi szczegół, fakt już historyczny: dwóch eurodeputowanych Prawa i Sprawiedliwości, Poręba i Legutko, jak doniosła prasa izraelska, przeprowadziło kapitulację na całej linii w sprawie ustawy o zmianie ustawy o IPN, która dawałaby państwu polskiemu, owszem, koślawe, ale jednak narzędzie do walki z antypolonizmem. Pytanie nasuwa się samo: Czy nie mamy do czynienia z mającymi charakter deliktu kryminalnego, zdradzieckiego wpływami państwa położonego w Palestynie na polską domenę publiczną?
I fakt ostatni, pani marszałek pozwoli. Pół roku mija, od kiedy tu, w Wysokiej Izbie, zwracałem uwagę na to, że premier rządu Mateusz Jakub Morawiecki figuruje, jak donosi dziennikarz śledczy Leszek Szymowski, w aktach sowieckiej, niemieckojęzycznej, komunistycznej bezpieki Stasi jako tajny współpracownik „Jakob”, „Student”. Pytanie: Czy brak asertywności Mateusza Jakuba Morawieckiego w kontaktach z eurokołchozem, z Berlinem, z Brukselą nie jest tym właśnie motywowany?