Szczęść Boże i ratuj się kto może, kiedy Wysoka Izba przystępuje do leczenia dżumy cholerą. Szanowni i Czcigodni! Odwołaliśmy wreszcie, szczęśliwie Mateusza Jakuba Morawieckiego. Ale dlaczego mielibyśmy powoływać człowieka, który wybrał go sobie nie tak dawno temu na doradcę?
Czyżby miał tak fatalną rękę do ludzi? To możliwe. Ale jest i druga opcja: może dobrali się w korcu maku „Jakob” vel „Student” z „Oscarem”. Kto wie. Kto wie, szanowni państwo, jaka to ręka aranżuje te niesłychane mariaże.
(Poseł Piotr Kaleta: Grzegorz na premiera.)
(Głos z sali: Moskwa.)
Obserwowałem moich czcigodnych kolegów, panów prezesów, przewodniczących, już za chwilę premierów, wicepremierów. Widziałem, że pan przewodniczący Kosiniak-Kamysz popierał, ale się nie cieszył.
(Wesołość na sali) (Głos z sali: Ha, ha, ha!)
A kiedy z kolei przemawiał pan przewodniczący Czarzasty, widziałem, że zasępił się sam pan przewodniczący Tusk. Takie to swaty, oby nie krwawe, szanowni państwo. To jest koalicja… To chyba nie jest koalicja marzeń żadnego z tych panów, którzy teraz właśnie zmierzają nie do ołtarza, ale tego tutaj mebla, za którym zasiada pan marszałek.
Dlaczego mielibyśmy popierać takiego kandydata? Serio, szanowni państwo. Ten zamordyzm, zamordyzm COVID-owy, ten terroryzm sanitarystyczny – to przecież pospołu i Lewica z lewej, i lewica z prawej, i centrum, i wszyscy, szanowni państwo, zaciągnęliście te straszne długi, które, powiedziałbym, obciążają wasze sumienia, gdybym miał przesłanki, żeby sądzić, że jesteście posiadaczami jakichś sumień.
Wszyscy razem pospołu przyprawiliście naród polski o straty na zdrowiu, życiu. Ćwierć miliona zgonów nadmiarowych. Nie żaden wirus jedynie słuszny i modny w poprzednich sezonach – zresztą słyszę, że teraz wraca w kolejnej wersji – tylko po prostu blokada systemu lecznictwa. Wyście to wszyscy popierali.
Tak jak wszyscy gremialnie staliście się z dnia na dzień – idąc za radą Adama Słodowego, jak zamienić ma seczkę na chorągiewkę ukraińską – podżegaczami wojennymi. Wszyscy razem, wszyscy razem. Nikt tutaj nie ośmielił się zbluźnić przeciwko jedynie słusznym sojuszom, nikt tutaj nie ośmielił się złamać omerty poprawności politycznej.
Dlaczego mielibyśmy pana poprzeć?
Pana, któryś jest, panie premierze, chorążym tej rewolucji światowej we wcieleniu eurokołchozowym pod zielonym, tęczowym, różowym, jakim tam jeszcze sztandarem. Pan jako reeksport z Brukseli całą tę brednię, brednię, te wiatraki do mielenia ptaków, którymi mamy napędzić, ogrzać i oświetlić nasz piękny kraj…
(Głos z sali: Lekarza.)
Tę tęczową rewolucję, która oczekuje od nas, ba, żąda, wymaga, żebyśmy spokojnie przypatrywali się temu, jak nasze dzieci są gwałcone – dobrze, jeśli tylko przez uszy – dezinformowane, deprawowane w systemie szkolnictwa, który pan, jak słyszę, zamierza powierzyć osobom, które organizowały tutaj w ostatnich latach tłumne sabaty czarownic.
(Głos z sali: Ha, ha, ha!)
Szanowny Panie Przewodniczący, Premierze, ciągle jeszcze in spe! Ten przegląd kadr, ten przegląd kadr, szanowni państwo. Weźmy kilka poważniejszych przykładów, bo nie będę tutaj mówił o michałkach. Ministerstwo kultury w kradzionym przez komunistów pałacu przy Krakowskim Przedmieściu.
To są oczywiście wszystko michałki po to, żeby rozsypywać, podkarmiać chętnych artystów i tych, którym aktualna władza ma powody, żeby chcieć zrobić dobrze. Ale weźmy poważniejsze resorty. Pan Adam Bodnar. Czy rzeczywiście przyniesie pan go tutaj jutro w teczce jako swojego kandydata na ministra sprawiedliwości?
Proszę odpowiedzieć, czy pan również chce, żeby Ukraińcy w Polsce mieli możliwość przegłosować nas demokratycznie już w najbliższych wyborach w niejednej polskiej gminie. Proszę odpowiedzieć jasno na to pytanie.
Pan Siemoniak, kandydat na ministra bezpieki, w swoim czasie minister obrony, ale także i w resorcie spraw wewnętrznych. Panie premierze, przewodniczący, czy pan również chce redukować polską siłę zbrojną? Czy pan chce likwidować jednostki i rozpuszczać wiarę do domu? Proszę odpowiedzieć jasno na to pytanie.
(Głos z sali: Kto nam zagraża? Jaki kraj?)
Minister spraw zagranicznych pan Sikorski. No wieść gminna takie treście na mieście, że zdążył się kiedyś zawieruszyć nawet tej służbie, która odpowiada za bezpieczeństwo wszystkich premierów i posłów. Jeżeli oni nie potrafili go znaleźć gdzieś tam za granicą, gdzie regulował należności – jak słyszę, jak złośliwi ludzie donoszą – służbową kartą tam, gdzie nie potrzeba, czy pan go znajdzie na czas?
Czy da pan radę?
Kiwa pan głową, tak, że owszem. Zbyt mało się różnicie od siebie, PiS, PO zaprawdę jedno zło. I to niezależnie od tego, z jakimi przystawkami aktualnie idziecie po władzę. Szanowni Państwo! Konfederacja nie może poprzeć takiej kandydatury.
(Głos z sali: Uff…)
Konfederacja nie może bowiem popierać kontynuacji hurtowej wyprzedaży polskiej suwerenności na rzecz eurokołchozu. Wiem, o czym mówię, bo przecież w tej kadencji zasiadam w komisji do spraw europejskich.
W poprzedniej kadencji PiS wyliczył nam parytet w tej komisji na równe 0, więc przyglądam się temu od ledwie paru tygodni i widzę, jak przyjmujecie – zresztą i jedni, i drudzy – bezkrytycznie, bez pytań, bez uwag to, co z eurokołchozu się na nas transmituje.
I pan jako posłannik tej, z mojego punktu widzenia, strasznej idei i praktyki eurokołchozu jest najdalszy od moich marzeń o przywództwie suwerennej Rzeczypospolitej.
Szanowni Państwo! Czcigodni Posłowie! Polacy! Czy to jest moment, w którym zmiana na stanowisku premiera może odmienić ten bieg rzeczy, tę wyprzedaż suwerenności, tę wasalizację, w myśl której Polska nigdy nie wstaje z kolan, zaledwie zmienia klęczniki.
Nam, konfederatom, wszystko jedno, u której wieszacie się klamki: czy w Berlinie, czy w Moskwie, czy w Waszyngtonie, czy w Jerozolimie. My chcielibyśmy, by to tylko warszawskie klamki, by tylko warszawskie klamki zapadały w polskich sprawach. No ale może nigdy nie jest za późno.
Może i pan premier i jego świeża ekipa jakimś cudem, bo cud byłby tutaj potrzebny, dokonają nowego otwarcia. My jednak z ostrożności procesowej, posłowie klubu Konfederacji, nie będziemy, szanowni państwo, leczyć dżumy cholerą. Dziękuję bardzo, panie marszałku.