Robert Mazurek na swoje 50. urodziny zaprosił wielu polityków. W czasie tej imprezy oni nawet się nie krytykowali wzajemnie, nie potraktowali się wyzwiskami, nikt nikogo nie nazwał zdrajcą ani kmiotem antypolskim albo brukselskim zdrajcą. Oni pili wino i rozmawiali ze sobą jak gdyby nigdy nic. Nie tego przecież oczekiwaliśmy. Nie po to kupujemy co tydzień subskrypcje na te wszystkie walki, na te nawalanki w klatkach, a oni sobie piją winko, które jest wbrew polskiej tradycji. Krzysztof Stanowski jest zdruzgotany tym, co zobaczył.
Pojawia się zatem pytanie, czy dziennikarz powinien biesiadować z osobami, którymi na co dzień się zawodowo zajmuje. Czy możemy jeszcze Roberta Mazurka brać na poważnie? Czy można go jeszcze traktować jako dziennikarza? Powinniśmy się nad tym zastanowić.
Robert Mazurek w programie Krzysztofa Stanowskiego wyjaśnia, czy to się godzi, aby ten imprezował z politykami. W pewnym sensie politycy są dla Roberta Mazurka kolegami z pracy. Oczywiście nie zna on wszystkich polityków oraz nie jest z każdym na „ty”. Zarzuty wobec Roberta Mazurka są takie, że redaktor grilluje wszystkich jednakowo i czy jest tak samo nieprzyjemny dla wszystkich polityków. Z tymi zarzutami będzie musiał zmierzyć się dziennikarz RMF FM.