– Jak pan ocenia działanie samorządów zawodowych w trakcie trwającego kryzysu? Na przykład działania izb lekarskich obecnie? – zadaje pytanie pani redaktor.
– Tu jest dużo do powiedzenia. Nie chcę zanudzać, bo to wątek nieustannie powtarzający się, już się zaczął tragicznym wystąpieniem ministra Niedzielskiego i prezesa Matyi na posiedzeniu komisji senackiej 8 grudnia 2020 roku, gdzie jeden nawiązał do ścigania kołtunerii, a drugi powiedział, że będzie ścigał kołtunerię niereprezentującą oficjalnej linii, powiedzmy sobie, ministra Niedzielskiego w zakresie covidianizmu. Chcę powiedzieć, że to jest wielkie rozczarowanie – odpowiada dr Zbigniew Hałat.
– Zakładałem, jako delegat kolegów z Sanepidu, lekarzy, izby lekarskie reaktywowane po tym czasie, kiedy Stalin zakazał ich działalności. To były lata jeszcze Solidarności. Wtedy nie wiedzieliśmy o tym, że tak się to może potoczyć. Po prostu nie wydawało nam się to możliwe. Miał to być samorząd zawodowy, dbający o etykę zawodową, pozbywający się tych naleciałości komuny, która niszczyła też sumienia lekarzy. Miała to być przede wszystkim taka organizacja samorządowa, która dba o interesy swoich członków. Nie to, co dzisiaj się przecież dzieje, kiedy wyrzucani są z pracy ludzie, którzy głoszą poglądy zgodne z aktualnym stanem wiedzy medycznej, i dodatkowo sprzeciwiają się te osoby narracji rządowej w kwestiach związanych z Covidem – dodaje dr Hałat.