– Czy transplantacja to ukryta eutanazja? Taki jest tytuł dzisiejszego programu. W ostatnim czasie dużo się dzieje. (…) Jak często był pan w takich sytuacjach, kiedy chciano za wszelką cenę, zespól lekarzy, zespół medyczny chciał namówić, nakłonić rodzinę do tego, żeby oddano organy, pomimo, że tak naprawdę nie było do końca pewne, czy ten pacjent umrze? – pyta redaktor Marek Skowroński.
Co na to stara szkoła?
– Ja jestem z tej starej szkoły. Nas uczono, że trzeba walczyć do końca. Ja mam za sobą kilka wybudzeń. Pierwsze wybudzenie, to był 1974 albo 1975 rok, pielęgniarka, która w wypadku samochodowym straciła przytomność, została przywieziona do Akademii, do nas, chyba po trzymiesięcznej, czy czteromiesięcznej śpiączce i udało się ją wybudzić – odpowiada dr Jerzy Jaśkowski.
Polecamy: Jerzy Jaśkowski: Dlaczego coraz więcej chorujemy? Czy alergia to choroba?
Dr Jerzy Jaśkowski dalej o transplantacji…
– Do tego stopnia, że wróciła do zawodu. Potem miałem kilku innych jeszcze. Miała to szczęście, że pętała się przy profesorze Sokole. To może nie jest tak, jak ksiądz mówił o tworzeniu systemu, bo to się tworzyło wszędzie – dodaje.
Transplantacja w Polsce
– W Polsce pierwszym, który by dokonał takiej transplantacji, był profesor Sokół – zaznacza dr Jerzy Jaśkowski. O co zatem chodzi z transplantacją. Dr Jerzy Jaśkowski mówi o tej kwestii od strony praktycznej. W Polsce nie było czegoś takiego, jak namawiania do pobierania narządów. Każdy chory miał wyjść własnych nogach ze szpitala.
Polecamy: Dr Jerzy Jaśkowski: Czy to jest jeszcze medycyna? Komu zależy na naszym uśmierceniu?
Źródło: wRealu24 (Banbye)