– Zacznijmy od dr Witczaka. Wejście o szóstej nad ranem to…, cóż takiego złego pan zrobił? – zadaje pytanie Piotr Szlachtowicz. – Na razie o nic nie jestem oskarżony. O 6:10 była Policja u mnie w mieszkaniu. Zabrali mój laptop, zabezpieczyli dokumentacje związaną z moją działalnością gospodarczą – spieszy z odpowiedzią dr Piotr Witczak.
Zarzuty wobec dr Piotra Witczaka!
– Zarzuty dotyczą tego, że rzekomo leczę i diagnozuję bez uprawnień. Pewnie część z Państwa nie wie tego, ale prowadzą działalność gospodarczą polegającą na konsultacjach dietetycznych. Natomiast jakie jest tło tej całej sytuacji? Ktoś, kto śledzi mnie na Twitterze (obecnie platforma X – przypomina autor), to pewnie pamięta te momenty, kiedy były olbrzymie naciski na Rzecznika Praw Pacjenta – dodaje gość.
Polecamy: Piotr Witczak: Policja zrobiła mi nalot i zabrała laptopa! Szukają na mnie „haka”!
Odkryli moją działalność, a następnie…
– Pani profesor Szuster-Ciesielska, też pan farmaceuta Igor Baran, odkryli moją działalność i dowiedzieli się, że rzeczywiście mam wymienione badania diagnostyczne, że jestem w stanie opanować objawy choroby, leczyć te choroby – kontynuuje dr Witczak.
Dr Witczak miał niby złamać prawo?
– W związku z tym zarzucili mi, że to jest łamanie prawa. Podali publicznie artykuły. Stwierdzili, że jest podejrzenie popełnienia przestępstwa. Rzecznik Praw Pacjenta powiadomił prokuraturę w związku z możliwością popełnienia wykroczenia i prokuratura umorzyła w pierwszym postępowaniu śledztwo, po czym Rzecznik Praw Pacjenta, pod wpływem kolejnych nacisków, odwołał się do sądu, i sąd anulował postanowienie prokuratury, więc prokuratura musiała zgodnie z zaleceniem sądu mnie przesłuchać. Dlatego dzisiejsza wizyta i przesłuchanie. Zeznawałem prawie cztery godziny – wypowiada się dr Piotr Witczak.
Polecamy: Policja zarekwirowała laptop dr Piotra Witczaka! „System szuka na mnie haka”!
Źródło: wRealu24 (Banbye)