– Rozmawiałem z niektórymi kolegami, lekarzami rodzinnymi, którzy mówią, że mają obowiązek mówić o pozytywnych rzeczach. Zresztą tak samo dotyczyło to jednej pacjentki, która jest z mojej bardzo bliskiej rodziny. Pytałem się, czy była poinformowania o możliwych negatywnych aspektach… Nie! Powiedziano jej, że to jest w pełni bezpieczne, jak najbardziej. Na dugi dzień straciła przytomność całkowicie. A to, co ciekawe bo ja znam wielu pacjentów z bardzo poważnymi powikłaniami poszczepiennymi po prostu – mówi dr Zbigniew Martyka.
– Tylko, że jest pewna różnica – jeżeli pacjent złamał sobie rękę, a miał stwierdzonego wirusa, to mówiło się, że choruje na Covid-19. Jeżeli pacjent ma poważne powikłania po wykonaniu szczepionki, dotychczas był zdrowy, to mówi się od razu: na pewno nie było to związane ze szczepionką. A tymczasem jest to błąd logiczny, nawet z naukowego punktu widzenia, proszę państwa – ocenia sytuację dr Martyka.
– Jeżeli chcemy zbadać wpływ jakiegokolwiek leku, czy w tym przypadku szczepionki, to mamy obowiązek notowania wszelkich zdarzeń, które wystąpią po zastosowaniu tego leczenia. Nawet takich, które teoretycznie absolutnie nie są związane z danym zabiegiem medycznym czy z danym lekiem – dodaje lekarz.