W obecnym krajobrazie politycznym i społecznym, pojawia się fascynujące, a zarazem niepokojące zjawisko, które zaciera granice pomiędzy tradycyjnymi instytucjami religijnymi a nowoczesnymi ruchami politycznymi, zwłaszcza tymi związanymi z ekologią i ochroną środowiska. Szczególnie interesującym aspektem tego zjawiska jest zbieżność w przekazie i retoryce, jaką można zaobserwować na kongresach kościelnych i tych organizowanych przez partie zielonych. Oba te zgromadzenia charakteryzują się podniosłym tonem moralności i głęboką wiarą w nadchodzące czasy ostateczne, co wydaje się odzwierciedlać głęboko zakorzenione ludzkie przekonania i obawy.
Czym była i jest polityka strachu?
Historia uczy nas, że kościół jako instytucja długo wykorzystywał model biznesowy oparty na polityce strachu, przekonując wiernych o konieczności uległości w obliczu groźby wiecznego potępienia. Ta strategia okazała się niezwykle skuteczna w średniowieczu i, co zaskakujące, nie straciła na wartości nawet w dzisiejszych, bardziej świeckich czasach. Podobnie współczesne ruchy ekologiczne, reprezentowane na przykład przez partie zielone, wykorzystują podobną taktykę, przedstawiając scenariusze katastroficzne związane z kryzysem klimatycznym jako nieuchronne, jeśli nie zostaną podjęte drastyczne działania.
Polecamy: Inkwizycja klimatyczna! Papież Franciszek o klimacie!
Nadopiekuńczy duch, frustracja, gniew i zielona ideologia
W coraz większym stopniu społeczeństwo przekształca się w ogromną instytucję edukacyjną, która wychodzi poza tradycyjne ramy nauczania, starając się wpłynąć na codzienne decyzje i wybory życiowe ludzi, począwszy od tego, jakim samochodem powinni jeździć, przez wybór urządzeń grzewczych, aż po poprawną politycznie mowę. Ten zjawiskowy duch nadopiekuńczości i instruktażu przenika obecnie wszystkie aspekty polityki, a jego obecność jest odczuwalna na każdym kroku.
Niezależnie od tego, czy mówimy o końcu świata w sensie biblijnym, czy katastrofie klimatycznej, obie te wizje przyszłości są wykorzystywane do mobilizowania ludzi do działania lub do posłuszeństwa. Taki podprogowy wymiar religijności obecnych czasów budzi frustrację i gniew wśród wielu osób, które czują się manipulowane przez obie strony tej retoryki. Podobnie jak w tradycyjnych religiach, zielona ideologia posiada swoje piekło i niebo, a decyzje o tym, kto zostanie potępiony, a kto zbawiony, często leżą w rękach mediów i liderów opinii, którzy sympatyzują z ruchami ekologicznymi.
Strach, strach i raz jeszcze strach…
Ten fenomen został trafnie zauważony i skomentowany przez Neue Zürcher Zeitung w artykule z 28 lipca 2023 roku, który kreśli paralele między średniowieczną kościelną polityką strachu a współczesnymi strategiami mobilizacji opartymi na lęku przed kryzysem klimatycznym. Obie te strategie, mimo upływu wieków, wydają się zachować niezmienną efektywność, co prowadzi do refleksji nad niezmiennością ludzkiej natury i sposobów, w jakie można ją motywować do działania.
Polecamy: Globalne rekordy zimna podważają sens „lockdownów klimatycznych”!
Źródło: kla.tv