W sieci wciąż krążą reakcje na zainicjowaną przez posła Konfederacji Grzegorza Brauna akcję z gaśnicą w polskim Sejmie. Rzuca to światło na aktualną sytuację polityczną w Polsce i ukazuje prawdziwe oblicza polityków, dziennikarzy i innych działaczy.
Interwencja gaśnicza Grzegorza Brauna sprawiła, że niemalże cała polska scena polityczna padła na kolana przed żydowskimi organizacjami. Marszałek Szymon Hołownia przy asyście prezydenta Andrzeja Dudy już jawnie odpalili blisko dwumetrową menorę w polskim Sejmie.
Pomimo różnych opinii na temat sposobu, w jaki Grzegorz Braun wyraził swój sprzeciw wobec takich praktyk, trzeba przyznać, że ta sytuacja sprawiła, iż maski opadły i dobrze widać, kto kim jest i komu służy.
Ponowne odpalenie świec chanukowych, które miało miejsce 14 grudnia w Sejmie RP, nasuwa myśl, czy Polska przypadkiem nie jest według określenia Brauna „kondominium rosyjsko-niemieckim pod żydowskim zarządem powierniczym”?
A co z tym wspólnego ma judaistyczna sekta Chabad-Lubawicz, o której ostatnio robi się coraz głośniej? Czy to ona prowadzi Polskę do upadku?
Zacznijmy od tego, dlaczego świece chanukowe są palone w Sejmie, a nie w synagodze, i to w czasie posiedzenia, na którym nastąpił wybór nowego premiera i rządu? Podobna sytuacja ma co roku miejsce w Pałacu Prezydenckim – tradycję tę zapoczątkował śp. Lech Kaczyński.
Ale czy w Knesecie również pielęgnują chrześcijańskie zwyczaje jak Szopka Bożonarodzeniowa lub wieniec adwentowy z czterema świecami? Czy w Izraelu stawia się pomniki i tablice upamiętniające polskich bohaterów ratujących Żydów podczas II wojny światowej? Czy jest tam odpowiednik Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN lub chociaż wystawa poświęcona Polakom?
Czemu zatem polskie władze dbają o obce interesy znacznie bardziej niż o nasz kraj i jego obywateli? Może zatem te władze od początku nie zostały wybrane po to, żeby realizować polski interes narodowy?