Kobieta, która pełniła funkcję głównej pielęgniarki, lecz została zwolniona przez kowidowych zamordystów, ujawnia jak wyglądały matactwa przy statystykach powikłań po szczepieniu na kowid, a raczej ich braku – bo nie chciano tego zgłaszać. To ciekawe, prawda? Zupełnie, jakby zależało im na wyciszeniu faktów. Tak bardzo, że poświęcali nawet dzieci chorujące przez zastrzyk na serce.
Covidowa klęska sanepidu! Polacy wygrali z zamordyzmem? Co z czwartą dawką?
„Byłam pielęgniarką w jednostce intensywnej terapii układu krążenia”
– Przyszłam do was rok temu. Jestem pielęgniarką, a przynajmniej byłam. W jednostce intensywnej terapii układu krążenia. Do momentu, gdy Nathan i jego pandemia dezinformacji pozbawił mnie pracy. Zajmowałam się tymi dziećmi, które przychodziły z zapaleniem mięśnia sercowego po przyjęciu preparatu – mówi pielęgniarka.
Pielęgniarka pyta: „Dlaczego nie zgłaszamy tych przypadków do VAERS?”
– Rozmawiałam z lekarzami, bo byłam główną pielęgniarką. Pytałam, dlaczego nie zgłaszamy tych przypadków do VAERS? Kto zgłosi te przypadki do VAERS? To było niepisane porozumienie, że nie wolno nam o tym mówić głośno na oddziale. Pracowałam przez 13 lat w tej społeczności, zajmując się najbardziej chorymi pacjentami. Dzień przed tym, jak usunięto mnie ze stanowiska, musiałam reanimować dziecko i aplikować mu wapń, żeby przeżyło – dodaje pielęgniarka.
Pielęgniarka: „Straciłam moją karierę i straciłam pediatryczny oddział terapii układu krążenia”
– Udało nam się. Dziecko pojechało do domu. I tak, byłam ośmieszana przez ludzi, którzy powinni być moimi kolegami z pracy i przyjaciółmi. Spójrzcie na mnie – tak wygląda twoja kampania dezinformacyjna, Nathan. Straciłam moją karierę i straciłam pediatryczny oddział terapii układu krążenia. Zajmowała się dziećmi, które miały kowid. Nigdy się nie zaraziłam w szpitalu. Testowałam się dwa razy w tygodniu. Nosiłam nawet skafander, bo kochałam swoją pracę i tę społeczność – wyjaśnia zrozpaczona pielęgniarka.
Źródło: Ruch Narodowy (Facebook)