W ostatnim czasie na antenie TVP, a także w innych mediach zaczęły pojawiać się zmanipulowane materiały dotyczące niezależnej młodej dziennikarki i prawniczki. Kobieta na spotkaniu z Beatą Szydło zarzuciła rządowi kłamstwo na temat dbania o bezpieczeństwo Polski w związku z wojną rosyjsko-ukraińską. Teraz stała się ofiarą reżimowych mediów publicznych.
„Antyukraińska działaczka Marta Gniłka-Jastrzębska próbowała zakłócić spotkanie europoseł Prawa i Sprawiedliwości w gminie Miedźna w powiecie pszczyńskim.” – podała jedna z funkcjonariuszek reżimowej telewizji na antenie TVP Info w programie Serwis Info.
Czy rząd swoimi działaniami nie zaostrza konfliktu z Rosją?
Podczas wspomnianego spotkania brawurowa prawniczka i dziennikarka odniosła się do słów byłej premier, która to przechwalała się działaniami rządu w zakresie bezpieczeństwa Polaków. Według reporterki, postawa władzy może być przyczyną zaostrzenia konfliktu z Rosją. Na sali natychmiast wybuchło poruszenie wśród zwolenników PiS-u.
– „Rząd robi wszystko, żeby Polska była bezpieczna i żeby Polacy byli bezpieczni, natomiast my musimy też wykazywać zrozumienie i wspierać rząd wtedy, kiedy to jest potrzebne.” – powiedziała Beata Szydło.
– „Ja mam pytanie odnośnie tego, co pani teraz powiedziała. Czy to nie jest tak, że partia rządząca tak jakby zaostrza ten konflikt z Rosją?” – wysunęła pytanie Gniłka-Jastrzębska.
– „Jak można opowiadać, że rząd Polski dba o to, żeby nie było wojny? Co to są za bzdury?! Co pani opowiada w ogóle? Polska upada! (…) A my się zadłużamy!” – dodała bohaterka materiału.
„Odpowiedzi na trudne pytania nie padły. (…) Zostałam wyzwana, zostałam wyrzucona.” – opowiedziała tuż po spotkaniu młoda dziennikarka.
TVP próbowało zniszczyć wizerunek dziennikarki i zmienić ją w zwolenniczkę rosyjskiej propagandy, tylko dlatego, że sprzeciwiła się pisowskiej propagandzie.
Po wydarzeniu, które miało miejsce, wizerunek pani Marty zaczął być obecny w mediach, przede wszystkim TVP, gdzie kłamliwie okrzyknięto ją antyukraińską działaczką, opowiadającą się za rosyjską propagandą. Wszystko tylko dlatego, że zadała niewygodne dla obecnego rządu pytanie!
„Marta Gniłka-Jastrzębska prezentuje tezy wpisujące się w działania rosyjskiej propagandy przeciwko Polsce – podkreślił rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.” – mówiła obrzydliwie jedna z dziennikarek na antenie TVP Info w programie Info Dzień.
„Osoba, która zakłóciła wystąpienie premier Beaty Szydło, zaprezentowała różnego rodzaju tezy, które wprost wpisują się w działania rosyjskiej dezinformacji.” – podkreślił kłamliwie Stanisław Żaryn.
„Pytania trudne miały nie zostać zadane.” – wyjaśnia prawniczka. – „Teraz każdy mnie (…) widzi jako ruskiego agenta, jako osobę, która dezinformację wprowadza do obiegu, co się mija niestety z prawdą, ponieważ ta treść została zmanipulowana tak, żeby pokazać mnie właśnie w tym złym świetle.”
Telewizja manipuluje informacjami – dziennikarka zapowiada wszczęcie postępowania sądowego.
Za te wszystkie kłamliwe i obrażające słowa w środkach masowego przekazu Marta Gniłka-Jastrzębska zapowiada wytoczenie mediom sprawy sądowej, a także zgłoszenie tego na policję i do prokuratury.
„Musimy też te informacje, które są w telewizji, filtrować. One nie są pokazywane tak jak są naprawdę, tylko tak jak widzimy po moim przykładzie są manipulowane do takich granic, że teraz nie wiem, co mam z tym zrobić.” – tłumaczy reporterka.
Jak widać, propaganda reżimowej telewizji TVP trwa w najlepsze. Z powodu niewygodnych dla nich kwestii, media publiczne postanowiły upokorzyć młodą działaczkę, niejednokrotnie szerząc szkalujące kłamstwa na jej temat. Mówi się tyle o wolności słowa, a jak przychodzi co do czego, to można wypowiadać na głos jedynie to, co się danym stronom podoba. W przeciwnym wypadku media będą próbowały zniszczyć niezależne jednostki.