Konfederacja, już rok temu, jako jedyna w całości zagłosowała przeciwko podwyżkom podatków dla posłów. Nie ma zgody na to, że parlament ma ustalać wysokość swoich pensji, gdyż nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie. Zwykle powinno być tak, że wynagrodzenia poselskie powinny być uzależnione od rezultatu pracy, a ponieważ rezultat pracy większości posłów oraz ministrów to szkodzenie Polsce, więc powinno dojść do obniżki pensji.
Konrad Berkowicz zauważa, że sensownym rozwiązaniem byłoby powiązanie wynagrodzeń ze średnią krajową. To oznaczałoby, że im lepiej działa gospodarka, im więcej Polacy będą zarabiać, tym lepiej powinni zarabiać posłowie i to zmuszałoby posłów oraz ministrów do lepszego zarządzania państwem. Jednak musimy uściślić, że wysokość pensji polityków powinna być zależna od średniej krajowej netto, a nie brutto, gdyż to blokowałoby narzucanie kolejnych podatków lub też zmuszałoby do nie podwyższania podatków.
Zatem nie można tłumaczyć podwyżek pensji dla polityków inflacją, że teraz jest drożej, więc my sobie również damy podwyżki. W normalnym kraju, w normalnej gospodarce, kiedy to rozwija się technologia oraz jest lepsza organizacja pracy, wtedy jest niewielka deflacja. To oznacza, że produkty są taniej wytwarzane i mniej one kosztują. Nowy Ład narzuca Polakom kolejne podwyżki podatków. Wszystko to odbywa się poprzez dodruk pieniądza. Rząd robi to oficjalnie.
Berkowicz mówi także, że w 2009 roku w Eurowyborach podpisał oraz opublikował u notariusza zobowiązanie, iż jeśli wygra te wybory, to całą swoją dietę przeznaczy na cele charytatywne. Niestety nie zdobył wtedy wystarczającej liczby głosów i wiele osób mówiło, że nie głosowała na niego dlatego, że chcą oni, aby te pieniądze zostały przeznaczone na walkę polityczną, a nie na fundacje. To z kolei oznacza, że polityk zadeklarował się, że podwyżki przeznaczy na zatrudnienie dodatkowej osoby w swoim biurze poselskim. Wtedy ta osoba pomoże posłowi na przeprowadzenie większej liczby interpelacji oraz interwencji.