– PiS stworzył największą w kraju agencję synekur i podwójnego zatrudnienia. W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się, że siostra pana premiera Mateusza Morawieckiego pracowała na fikcyjnym etacie w Urzędzie Miejskim w Trzebnicy. Jest to sprawa bardzo zagadkowa, bo zbierając razem wszystkie informacje, jakie opinia publiczna w tej sprawie otrzymała, to dowiadujemy się, że pani Morawiecka pracowała w Urzędzie Miejskim w Trzebnicy, mając jednocześnie pełny etat we Wrocławiu – ujawnia Michał Wawer z Konfederacji.
Polecamy: Najnowszy sondaż: Konfederacja UMACNIA się jako TRZECIA siła! PiS i PO tracą!
Zatrudnienie po znajomości i raport Najwyższej Izby Kontroli
– Pracowała w referacie kultury i sportu, który według raportu Najwyższej Izby Kontroli w ogóle w tym czasie nie istniał, że pracując w tym nieistniejącym referacie kultury i sportu zajmowała się – według własnych słów – geologią i geotermią, co trudno zrozumieć, co ma wspólnego z kulturą i sportem – mówi Wawer.
Gdzie pracuje pani Morawiecka, siostra premiera Mateusza Morawieckiego?
– Sprawa jest bardzo zagadkowa. To, że pan premier Morawiecki i sama zainteresowana pani Morawiecka reagują na podnoszenie tego tematu tylko obelgami, i oskarżeniami, zamiast rzetelnym wyjaśnieniem sprawy, tylko dodaje jej pikanterii. Z tego powodu poseł Konfederacji Krzysztof Tuduj przeprowadzi interwencję w Urzędzie Miejskim w Trzebnicy, żeby tą sprawę wyjaśnić, żeby zadać pytania, na które urzędnicy miejscy będą zobowiązani odpowiedzieć – dodaje Michał Wawer.
Proszę państwa, to jest jedna wielka piramida synekur
– Natomiast, proszę państwa, ta sprawa to jest tylko wierzchołek piramidy synekur, piramidy podwójnego zatrudnienia jaką stworzyło i jaką stało się państwo polskie pod rządami Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski. Pani Morawiecka to tylko wierzchołek piramidy, u której podstawy są panowie Kurski, siedzący w tej chwili na sutej synekurze w Banku Światowym, pan Glapiński razem z całym stadkiem swoich podopiecznych, zarabiających milionowe wynagrodzenia, jego zastępcy, jego atrakcyjne asystentki – wyjaśnia posunięcia Prawa i Sprawiedliwości polityk Konfederacji.
– To są dziesiątki, setki, tysiące osób, których jedynymi kompetencjami, jedynym doświadczeniem jest to, że w odpowiednim momencie zapisali się do PiS-u albo Solidarnej Polski. Podczepili do tego pociągu synekur, pociągu podwójnego zatrudnienia – zaznacza. Zatem mamy ogromną, wręcz niebotyczną piramidę kolesiostwa, znajomości, załatwiania sobie stanowisk dla swoich. A za wszystko zapłacą podatnicy. Oczywiście to nie tak, że tylko PiS tak robił i nadal robi. To samo działo się za rządów Platformy Obywatelskiej. To samo dzieje się w samorządach, w których Platforma lub inne partie totalnej opozycji mają decydujące słowo w sprawie zatrudnienia.
Polecamy: Mentzen UJAWNIA – będzie GIGANTYCZNY kryzys gospodarczy? Konfederacja powstrzyma PiS?!