– To jest gorzej niż infantylne. Chodzi o tą całą sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Żołnierz jest od tego, żeby wykonywać rozkazy, a nie żeby postępować humanitarnie. Nie od tego są żołnierze. Jest jeszcze inna kwestia. To są ludzie, a nie krowy. Krowy można zawrócić, poklepać w tyłek i niech wrócą na swoją granicę. A ludzie są odpowiedzialni za swoje czyny. Jeżeli człowiek wie, że jak przyjdzie na granicę i będzie sobie koczował w lesie i może umrzeć z głodu, to jest to jego problem – mówi o sytuacji na granicy Polski z Białorusią Janusz Korwin-Mikke.
– Każdemu można być myszką polną. To jest człowiek, a nie krowa i to właśnie człowiek jest odpowiedzialny za siebie, a nie my. Jest jeszcze inny aspekt. Otóż, padły tutaj słowa, że ma to związek z Kremlem. Czy ktoś z państwa ma jakikolwiek cień przesłanki, że to właśnie Kreml ma cokolwiek wspólnego z tym – dodaje Korwin-Mikke.
Janusz Korwin-Mikke nie zgadza się z decyzjami osób często o lewicowych poglądach, które chcą, nie wiedzieć czemu, pomagać tym imigrantom, którzy koczują przy granicy polsko-białoruskiej. Niestety nie wszyscy politycy w Polsce zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie jest związane z sytuacją na granicy.