Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Kapitalizm dba o prawa konsumenta, socjalizm dba o prawa producenta, czyli robotnika, kapitalisty i innych takich. Jeżeli mówimy o prawach konsumenta, to prawem konsumenta jest nabyć to, co tylko mu się tylko podoba, np. nabyć samochód chiński albo indyjski, który jest równie dobry, ale trzy razy tańszy. Ale oczywiście konsumentowi się na to nie pozwala. Co więcej, jeżeli mamy chronić konsumentów przed kłamliwą propagandą, to tzw. homologacja nie służy temu, żeby chronić konsumenta, tylko służy właśnie temu, żeby chronić firmy europejskie i amerykańskie przed konkurencją innych firm, co oczywiście, w sposób istotny – bardzo istotny – szkodzi konsumentowi.
Natomiast socjaliści traktują człowieka jak małe dziecko i chcą chronić człowieka przed nim samym. Przykładowo: wspomniana tutaj sytuacja, w której firma ogłasza, że przeceniła coś z 50 na 40, a to było tylko 40. Ale proszę państwa, szczerze mówiąc, ten towar jest tak samo wart 40, niezależnie od tego, czy ogłosimy, że był 2 tygodnie temu wart 60, 100 czy 45. Nie ma to najmniejszego znaczenia dla producenta. A to, że klient jest naiwny i się daje… W ten sposób zlikwidowalibyśmy całą reklamę. Przecież jeżeli ktoś podaje, że w naszym produkcie jest więcej tlenu niż gdzie indziej, co polega na tym, że kilka baniek powietrza pływa w jakimś płynie, to jest oczywistą prawdą, ale oczywiście jest to naciągnięcie konsumenta. Ale jak raz zaczniemy ingerować w propagandę, to daleko nie zajedziemy.
Janusz Korwin Mikke: To jest SABOTAŻ energetyczny!
Janusz Korwin-Mikke: Jak ktoś jest FRAJER i daje się NACIĄĆ to trudno!
Wręcz przeciwnie, zajedziemy bardzo daleko, bo ograniczymy. Trzeba przyjąć założenie, proszę państwa, że jak ktoś jest frajer i daje się naciąć, to trudno. Od tego są ludzie, żeby myśleć. Ochrona konsumenta powoduje, że głupi konsument zyskuje, natomiast mądry konsument na tym traci. I niestety to jest typowy socjalizm, gdzie się, że tak powiem, niby chroni słabych, natomiast w efekcie jest pogorszenie sytuacji wszystkich. Z drugiej strony rozumiemy, że jest sytuacja, w której mamy nieludzki system, w którym mogą nam wrzucać tysiąc reklam dziennie. I człowiek nic by nie robił, tylko odpowiadał na miłe, uprzejme oferty. Pewna ingerencja w tej dziedzinie wydaje się rozsądna i w tej dziedzinie jesteśmy skłonni tę ustawę poprzeć. Dziękuję za uwagę.