Biorąc pod uwagę ostatnie 15 lat można powiedzieć, że żyjemy w rzeczywistości dość dynamicznej, ponieważ wystąpiły zjawiska mające wpływ na układ światowy. W latach 2007-2009 mieliśmy do czynienia z kryzysem finansowym w gospodarce światowej, którego epicentrum była gospodarka Stanów Zjednoczonych, a dokładniej bańka mieszkaniowa, do stworzenia której przyczyniło się kilka instytucji w tym kraju. Umożliwiła ona Stanom Zjednoczonym podniesienie na kilka lat tempa wzrostu gospodarczego. Z drugiej strony koszty tej bańki mieszkaniowej zostały przerzucone na gospodarkę światową, co doprowadziło do kryzysu w wielu regionach na świecie, w szczególności w krajach UE. Warto tutaj zaznaczyć, że jedynym krajem, w którym nie wystąpiło załamanie na podstawowych wskaźnikach makroekonomicznych była Polska. To załamanie było niewielkie również na wschodzie, w krajach azjatyckich. Nastąpiło przesunięcie ciężkości krajów zachodnich w kierunku gospodarek azjatyckich. Można powiedzieć, że na przełomie 2019 – 2020 roku gospodarka światowa zaczęła wychodzić na prostą. Wpływ pandemii na politykę gospodarczą w poszczególnych krajach objawiał się np. w postaci zjawiska lockdownu. Pandemia doprowadziła do kryzysu w gospodarce światowej o charakterze popytowo – podażowym. Niektóre kraje uznały, że pandemia spowodowała głównie kryzys o charakterze popytowym, więc zaczęły stosować łagodną politykę pieniężną w postaci obniżenia stóp procentowych. Przy takim rozwiązaniu produkcja dóbr i usług nie nadąża za strumieniem pieniądza wrzucanym na rynek, skutkiem była wysoka inflacja – mówi prof. Zbigniew Klimiuk u Miry Piłaszewicz