Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Jestem głęboko poruszony. Słyszałem tutaj wiele poruszających, bardzo krytycznych słów i robiłem coś, czego zazwyczaj rząd nie robi, czyli notowałem państwa pytania. I bardzo was zmartwię, odpowiem na wszystkie pytania bardzo wyczerpująco, ciesząc się z tego, że mam ten czas.
Otóż pierwsza rzecz, którą chciałbym powiedzieć po tych wszystkich dramatach, jak się dowiedzieliśmy, że niszczymy samorządy, głodzimy dzieci, zamykamy przedszkola i żłobki, dewastujemy Polskę, mordujemy polski samorząd, piszemy science fiction podatkowe, to jest to, że żaden z klubów nie złożył wniosku o odrzucenie ustawy w pierwszym czytaniu.
Co więcej, chciałbym serdecznie podziękować pani poseł reprezentującej klub Trzeciej Drogi, że powiedziała: jesteśmy za dalszą pracą nad tym projektem. Powiedziała to wprost. Nawet pewien lewicowy populista, który opowiadał coś o małym Przemku i ciastkach, czyli duży, zwalisty Adrian, powiedział, co wiedział i wniosku o odrzucenie ustawy nie złożył.
Dlaczego? Bo byłby teraz wielki wstyd i dzisiaj pokazalibyście po tych 100 dnach waszego rządu, że jesteście kłamcami i oszustami. I to jest rozsądne, ja to rozumiem.
Dlatego my, żeby nie bawić się w kotka i myszkę, złożyliśmy projekt i wniosek formalny, by pracować nad naszą ustawą, żeby raport z pracy w komisji finansów był w ciągu 30 dni, w ciągu miesiąca od dzisiaj, żebyśmy nie trafili z dużej zamrażarki do małej komisyjnej zamrażarki, jak to zazwyczaj po cwaniacku w Wysokiej Izbie się dzieje.
Wysoka Izbo! Celem ustawy o podatku dochodowym podnoszącym kwotę wolną dla Polaków jest to, by mieli oni więcej pieniędzy w kieszeniach. Ktoś mówił: nie wiadomo, co będzie wynikać z tego projektu.
To powiem jeszcze raz tym, którzy wprost nie zrozumieli. 3600 zł dla każdego Polaka, który rocznie osiąga co najmniej 60 tys. dochodu w kieszeni więcej rocznie – to jest skutek naszej ustawy. 2600 zł dla Polaka, który uzyskuje minimalne ustawowe wynagrodzenie – to jest skutek tej ustawy. To jest konkret, o którym mówiliśmy.
Drodzy Państwo! Jeżeli ktoś płacze, że nie zapewniliśmy środków finansowania, to znaczy, że kompletnie nie rozumie mechaniki ustaw o finansach publicznych.
Proponujemy, by ustawa o podatku dochodowym wchodziła od pewnego kolejnego roku, czyli od roku 2025. Państwo są tutaj często nowi, świeży. Nie wiecie, że my budżet na 2025 r. będziemy dopiero uchwalać, takiego budżetu nie ma. I wtedy uwzględnimy to, o czym mówiliście.
Dziękuję panu posłowi Kuźmiukowi, bo on słusznie zwrócił uwagę, że w ustawach o podatkach nie reguluje się ustaw o dochodach samorządu terytorialnego, to jest inna materia.
Jest wiele pomysłów skąd wziąć te pieniądze dla samorządu, by samorząd nie poniósł straty. Mówię to jako kandydat na prezydenta Warszawy, miasta, które ma największy budżet w tym kraju, które wyda w tym roku 28 mld zł, a przychodów ma 25 mld zł.
Pamiętam jak 10 lat temu robiłem mapę wydatków miasta stołecznego Warszawy. Wiecie, jaki wtedy Warszawa miała roczny budżet? Ile wydawała? 15 mld zł. To było 10 lat temu. I gdy teraz słyszę, widzę, że Warszawa ma przychodów 25 mld, a wydaje 28 mld, czyli prawie dwa razy więcej niż 10 lat temu, gdy słyszę o dewastacji finansów publicznych, to mówię: Boże, ci ludzie opowiadają brednie, głupstwa, licząc, że nikt nie sprawdzi, nie wygoogla, nie sprawdzi w Wikipedii, nie zna podstawowych liczb.
Tak samo posłanka Lewicy, przepraszam, obecnie pani senator, senatorini, wicemarszałkini, ostatnio w debacie ze mną mówiła o ambitnych planach budowy mieszkań przez Lewicę, a nie wiedziała, ile w zeszłym roku w Warszawie zbudowano mieszkań.
(Głos z sali: Ha, ha, ha!)
Podpowiem – 14 200 mieszkań. Nie wiedziała, ile kosztuje metr budowy mieszkania. Podpowiem – maksymalnie 6500 zł, z dwupiętrowym garażem.
Ludzie, którzy nie mają pojęcia o finansach publicznych, mają ten sam skrypt. 15 razy powtarzają, jakby nie słyszeli, bez braku szacunku wzajemnego do siebie, pytań swoich poprzedników, w których powtarzają: samorządy nie będą miały pieniędzy, nie będą miały, nie będą miały.
Czy Donald Tusk i koleżanki i koledzy z koalicji rządowej nie wiedzieli, że pieniędzy w samorządach nie będzie, jak uchwalimy podniesienie kwoty wolnej?
Myślę, że on akurat wiedział, on akurat miał pewne przeczucia.
(Głos z sali: 7 lat był premierem.)
Również przygotowywana do stanowiska ministra finansów obecna minister zdrowia, bo to generalnie pewnie może być każdy w tym kraju, jak nie finanse, to zdrowie, mówiła: tak, 60 tys. Chodziłem z nimi na debaty i ja wtedy pytałem: A co z pieniędzmi dla samorządów?
Donald Tusk musiał mieć jakiś tajny plan, który ukrył przed wami, przed nami i przed polskimi obywatelami, bo on na pewno wiedział, że z podatku dochodowego od osób fizycznych finansuje się gminy, samorządy na poziomie powiatów i samorządy wojewódzkie.
Szanowni Państwo! Jest wiele źródeł dochodu, po które się nie schylaliście i nie schylacie. Gdy zaproponowałem w debacie kilka godzin temu, by firmy mające co najmniej 100 mln dochodu rocznie i 350 mln dochodu na świecie, czyli tych 8–10 tys. największych firm w Polsce, zaczęły skrupulatnie przekazywać sprawozdania i dane finansowe, tak jak te giganty, które musimy do tego zmusić z uwagi na dyrektywy unijne, by rozszerzyć zakres obowiązywania tych przepisów, usłyszeliśmy, że rząd tego nie chce.
Mamy 8–10 tys. największych firm, w dużej mierze międzynarodowych, które w swoich branżach rządzą, rozdają karty. Nadal chcecie, by polskie firmy, który mają polski management, polskich zarządzających, które powstały w Polsce i konkurują w różnych branżach, płaciły podatki, a firmy międzynarodowe nie musiały tego robić?
Czas zabrać się za tych, którzy w Polsce nie płacą podatków. Nie zmusił ich do tego premier Morawiecki, nie zmusiło Prawo i Sprawiedliwość. I wy też się boicie.
Czas, żeby zabrać się za GAFA, czyli za Google’a, Amazona, Facebooka, za te firmy, które osiągają miliardy ze sprzedaży w Polsce, a nie widzimy ich w zestawieniu 100 największych podatników, płatników podatku CIT. Gdzie jest podatek od koncernów cyfrowych i od usług cyfrowych w Polsce? To są firmy, które zarabiają na Polakach, wyciągają miliardy z Polski, nie zostawiają tutaj złotówki.
Co z wielkimi koncernami, których bali się dotknąć wasi poprzednicy w zakresie nowych produktów, w zakresie akcyzy na różnego rodzaju używki? Co z dziesiątkami miliardów złotych w hazardzie, lewym hazardzie, w szarej strefie hazardowej? To są dane oficjalne. Te dane ma KNF, ma Ministerstwo Finansów.
Co z tymi podmiotami, które nielegalnie świadczą usługi bukmacherskie i inne hazardowe w Polsce? Konkurują z tymi podmiotami, które są, jak to dzisiaj cytowałem polskiego przedsiębiorcę, frajerami i jednak płacą w Polsce podatki. Kiedy to ruszycie?
Tam są pieniądze, dziesiątki miliardów złotych łącznie, a nie tych 18 mld, których będzie mniej w samorządach, jeżeli Polakom zostawimy więcej w kieszeniach dzięki wyższej kwocie wolnej. Jeżeli wasz minister finansów, osoba szerzej, powiedzmy sobie, z wcześniejszej aktywności w polityce nieznana, nowa, nie wie albo boi się – albo po raz kolejny mamy finanse publiczne zarządzane metodą na słupa – to my chętnie pomożemy.
Ja pójdę na kawę, dam papiery, opowiem, gdzie szukać przychodów, dochodów w finansach publicznych naszego kraju, tak żeby małe i średnie polskie firmy i polscy obywatele tego nie odczuli, żeby nie ograbić ani Warszawy, ani Tarnowa, ani moich Piekar Śląskich, w których się urodziłem, ani Gdyni, w której chodziłem do liceum.
Tych rozwiązań jest wiele, ale my jesteśmy opozycją. Nie odpowiadamy za pełne finanse publiczne. Złożyliśmy projekt ustawy, który spełnia wasze obietnice na 1 dzień przed upływem terminu, który sami sobie wyznaczyliście, czyli 100 dni.
Chodzi o 100 punktów, pkt 4: kwota wolna – 60 tys. zł. Jest? Nie ma, niezaliczone, dwója, wychodzisz.
(Poseł Zbigniew Krzysztof Kuźmiuk: Kiedyś to dwója, teraz pała.)
Pała, dwója – niedobrze. Obiecaliście, szanowni państwo – mówię do koalicji rządowej – zniesienie podatku Belki, który grabił, drenował kieszenie Polaków, którzy z jednej strony byli łupieni inflacją, kurczyły się ich oszczędności na godne życie, na starość, czyszczone były ich konta przez inflację, a jednocześnie wzrosły stopy procentowe w bankach, tak żeby te pieniądze zatrzymać, po czym nagle się okazywało, że golicie tych ludzi podatkiem belkowym.
Będąc w opozycji, mówiliście, że to jest skandaliczne, i mieliście rację. Gdzie jest ustawa znosząca podatek Belki? Nie ma. Mówiliście, i słusznie, że Prawo i Sprawiedliwość obniżyło podatek dochodowy, ale w zamian za to bardzo istotnie jednoosobowym działalnościom gospodarczym podniosło wysokość składki zdrowotnej.
Kiedy prowadziłem jednoosobową działalność gospodarczą, co miesiąc szlag mnie trafiał, gdy musiałem płacić tę składkę, bo nic za to nie miałem, ponieważ za prawie wszystko, czego ja i moja piątka dzieci, moja rodzina, chcieliśmy i chcemy od lekarza, za wszystko płacimy z własnych pieniędzy, bo prawie zawsze zapisanie się do fizjoterapeuty i czekanie po kontuzji przez rok czy 7 miesięcy na to, aż ktoś mi zacznie pomagać w powrocie do zdrowia…
To jest skandal, to się nie zmieniło pomimo tego, iż jako prowadzący z sukcesami firmę o dużych przychodach i dochodach przedsiębiorca płaciłem dramatycznie wysokie składki. I po co było to wprowadzone? Właśnie po to, żeby przy ogólnym wzroście środków w sektorze finansów publicznych te środki nie trafiły do samorządów, ponieważ samorządy nie mają udziału w składce zdrowotnej.
Szukacie rozwiązań. Pomogę wam. Bezpartyjni samorządowcy, z którymi Konfederacja wspólnie startuje w wyborach do sejmików w całej Polsce, byli naszymi kontrkandydatami pół roku temu i w debatach rzucali pomysł, propozycję, którą chciałbym wam poddać pod rozwagę.
Chodzi o to, żeby zapewnić udział samorządom w dochodach z tytułu podatku VAT.
Konsumujesz w danej miejscowości, konsumujesz w danym miejscu, w firmie, która prowadzi w danej gminie, w danym powiecie, w danym województwie działalność – niech samorząd partycypuje w dochodach z twojego podatku VAT. To nie są łatwe, proste kwestie technicznie. Ja to mówię jako człowiek, który pracował w największych na świecie, najbardziej renomowanych firmach doradztwa podatkowego.
Pracowałem w firmie Deloitte, pracowałem w firmie Ernst & Young, byłem również przyjęty do pracy w firmie Arthur Andersen. To były i są firmy, które są najlepsze, największe w zakresie doradztwa podatkowego. Zajmowałem się tam podatkiem VAT i wiem, jak trudne technicznie są te kwestie.
Położyliśmy projekt, który wy krytykujecie, z którego się śmiejecie, podśmiewacie. Narzekacie na jakość legislacyjną. Świetnie. Będziemy pracować nad tą ustawą. Mam nadzieję, że będziecie zgłaszać merytoryczne, konkretne poprawki.
Są w Sejmie trzy czytania, jest instytucja autopoprawki, tak żeby wnioskodawca, który złożył ustawę, ale chce ją poprawić, mógł to zrobić. Po to jest Senat jako strażnik lepszego prawa, żeby naprawić to, co wyjdzie z Sejmu i będzie o słabej albo niedostatecznej jakości.
A jeśli uważacie, że do Sejmu powinien trafiać od razu projekt doskonały, bez żadnych wad, to po co trzy czytania, po co nam druga Izba? Po co nam weto prezydenckie? Mamy system instytucjonalny, który ma doprowadzić do tego, żeby ustawa, która tutaj trafiła, była przepracowana.
Jako Konfederacja jesteśmy rzecznikami tych, których oszukaliście w kampanii wyborczej i będziemy się dopominać o wszystkie wasze postulaty, bez względu na to, jak bardzo będziecie jęczeć, że jest wojna, że jest źle i że gdzieś braknie pieniędzy.
Bo albo jak Lewica zaciska się zęby i mówi, że podatki powinny być wysokie, i opowiada bzdury, że jakimś tam mitycznym bogatym się zabierze pieniądze…
Bo zdradzę wam tajemnicę: ani w Polsce, ani nigdzie na świecie nikt skutecznie nie chwycił pieniędzy ludzi bogatych, bo oni mają tyle narzędzi, mają tyle pieniędzy, mogą tak zmieniać jurysdykcje podatkowe, że z tego pieniędzy nigdy nie będzie.
Rozwiązania systemowe, które zadziałają, są znane na świecie, ale boicie się po nie sięgnąć. Boicie się po nie sięgnąć, nie robicie nic. W ramach Komisji Finansów Publicznych nie trafił do nas przez te pół roku żaden poważny projekt podatkowy.
Zresztą podobnie jest w przypadku Komisji Sprawiedliwości, Komisji Zdrowia i innych komisji, w których pracuję czy pracujemy. Cały czas skupiacie się na rozliczaniu Prawa i Sprawiedliwości, narzekaniu, jak to było źle. Było źle, przegrali, stracili władzę, teraz jest wasz czas.
Jeśli będziecie oszukiwać Polaków, tak samo jak oszukujecie w sprawie kwoty wolnej, chcecie na wieczne nigdy odwlekać jej podniesienie, to będziecie z tego rozliczeni. Będziecie tak samo rozliczeni z kwestii ryczałtowanej składki dla przedsiębiorców, belkowego, z innych waszych obietnic.
Jako wnioskodawca z klubu Konfederacja dziękuję za to, że pomimo waszej krytyki nie ośmieliliście się z powodów oczywistych odrzucić tego dobrego projektu. Będziemy nad nim dalej pracować i jestem głęboko przekonany, że będziecie się bali przeciw tej waszej oczywistej obietnicy zadziałać, podnieść na nią rękę.
Mam nadzieję, że jako rzecznicy polskich podatników i przedsiębiorców nieraz was jeszcze w tej Wysokiej Izbie zawstydzimy. Obiecuję wam, że to był dopiero początek. Dziękuję bardzo.