Szczęść Boże! Wysoka – pustawa – Izbo! Klub Konfederacja poprze projekt uchwały upamiętniającej wybitnego Polaka Eugeniusza Romera. Świeć, Panie… Cześć jego pamięci i wszystko, co tylko podniosłego można wypowiedzieć, to się ciśnie na usta.
A postać ta… Choć dla niektórych 100 lat, czas jego największej aktywności i największego znaczenia, wkładu w dzieje Polski, w jej odrodzenie… Choć dla niektórych 100 lat to bardzo zamierzchła przeszłość, to myślę, że to jest postać na dzisiejsze czasy.
Co dla mnie najbardziej dzisiejszego? No to, że kiedy Polski nie ma, a z mojej perspektywy, co chyba jest dość oczywiste, państwowość polska w jej obecnym kształcie nie odpowiada aspiracjom, tradycjom, historii i wyzwaniom współczesności…
Tak dalece nie odpowiada, że aż momentami zdaje się, że państwowość polska nie istnieje de facto, chociaż formalnie i propagandowo jest pewną podtrzymywaną fikcją.
A zatem taka analogia, że w czasach, w których nie ma państwa, można je sobie narysować na mapie. W czasach, w których nie ma Polski, można o niej nie tylko marzyć, ale też siąść do biurka czy deski kreślarskiej, czy przy czym tam śp. Romer pracował, i narysować.
I do tego wystąpić z piękną naukową teorią konieczności istnienia Polski. Jakie to piękne. I to bym rekomendował naszym rodakom, zwłaszcza tym, którzy popadają – m.in. na tle wynurzeń, której tu, w Wysokiej Izbie, rzutują jakże katastrofalnie na przyszłość Polski – w desperację i sądzą, że skoro aż tak, to po cóż w ogóle zajmować się tą upadłą firmą i może lepiej będzie, jak przyjdą jacyś starsi i mądrzejsi: ruscy, pruscy, austriaccy, marsjańscy i lepiej pokierują sprawami nawy państwowej.
Nie, nie popadajcie w desperację. Przerzućcie sobie – bo to teraz nawet można w Internecie, w PDF-ie – twórczość śp. Romera i razem z nim uznajcie, że Polska jest, bo jest działką nr 1 na globusie, na mapie, właśnie jest czymś, co jest tak piękne niewypowiedzianie i tak bogate niewysłowienie, że nie wolno nam popadać w desperację i, tak jak śp. Romer, czego nie ma, to sobie musimy narysować, a potem odzyskać i na kongresach, konferencjach międzynarodowych dowodnie innych przekonać, że jesteśmy.
Jesteśmy nie landem eurokołchozowym, nie republiką sowiecką czy stanem amerykańskim, ale jesteśmy ciągle jeszcze państwem niepodległym, panie marszałku, mimo pańskiej tutaj obecności, suwerennym, wiecznie niedoskonale, ale jednak najlepiej zabezpieczającym byt i przyszłość narodu polskiego. Dziękuję bardzo, panie marszałku.
Grzegorz Braun: Jak godzicie takie pobożne padanie na kolana przed jakąś kapliczką narodową z hurtowym wyprzedawaniem suwerenności narodu polskiego?
Pytanie, które się nasuwa, jest takie: Jak wy to godzicie? Jak wy godzicie, lewico z lewej i lewico z prawej, takie pobożne od czasu do czasu padanie na kolana przed jakąś kapliczką narodową, patriotyczną z tym hurtowym wyprzedawaniem suwerenności narodu polskiego, z tą likwidacją de facto polskiej państwowości na rzecz eurokołchozu, Brukseli, Berlina, Waszyngtonu, Jerozolimy?
Jak wy to, towarzysze, godzicie, że właśnie tak od czasu do czasu… Nie wiem, czy sobie poprawiacie samopoczucie, wy, PiS-ie, i wy, PO. Bo cóż taki Romer, świeć, Panie, nad jego duszą, mógłby powiedzieć na wasz temat…
(Wypowiedź poza mikrofonem)
Tak, i wy z PSL-u i Trzeciej Drogi donikąd. Jak wy to godzicie?
(Wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty wyłącza mikrofon, poseł Grzegorz Braun przemawia przy wyłączonym mikrofonie.)